Wrocławianin Adrian Meronk to od lat wierny i oddany kibic Betard Sparty Wrocław. Jeśli tylko pozwala mu na to czas i jest w Polsce, z trybun Stadionu Olimpijskiego wspiera naszą drużynę. Tak było choćby podczas wygranego półfinału PGE Ekstraligi ze Stelmetem Falubaz Zielona Góra. Sam też uwielbia sportową rywalizację i odnosi wielkie sukcesy międzynarodowe. Jest pierwszym w historii Polakiem, który triumfował w turnieju golfowym z cyklu „European Challenge Tour”.
- prestiżowy turniej „Open de Portugal” odbył się w dniach 12-15 września. Z tego powodu Adriana zabrakło na stadionie we Wrocławiu podczas pierwszego spotkania finałowego Betard Sparty z leszczyńską FOGO Unią. On w tym czasie sięgał po życiowy sukces, a ten znakomity występ w Portugalii dał mu awans na siódmą pozycję w rankingu golfowej drugiej ligi europejskiej. Jeśli wrocławianin utrzyma tę pozycję do końca sezonu (a właściwie znajdzie się w czołowej piętnastce), to w przyszłym roku, jako pierwszy Polak w historii, otrzyma stałą kartę na cykl „European Tour” czyli europejską ekstraklasę.
Adrian Skubis: Co musisz zrobić, by utrzymać się w czołówce do końca sezonu? Ile turniejów jeszcze w tym roku?
Adrian Meronk: Przede wszystkim, jak w każdym profesjonalnym sporcie, muszę utrzymać koncentrację i zdobywać kolejne punkty do rankingu. Mam jeszcze w tym sezonie pięć bardzo ważnych turniejów. Czeka mnie sporo podroży. Wyloty do Francji, Maroko, a także Chin. No i ten najważniejszy turniej na zakończenie 2019 roku na Majorce. Tam będzie niespełna pięćdziesięciu najlepszych zawodników, więc od tego ostatniego turnieju naprawdę sporo zależy. Jestem optymistą. Sukces odniesiony przed kilkoma dniami w Portugalii na pewno mnie wzmocnił.
Rozumiem, że z tego powodu na ligowy finał do Leszna się nie wybierasz?
Dokładnie tak. Bardzo bym chciał być na miejscu, ale już jestem spakowany i szykuję się do kolejnego wyjazdu na turniej. Znajdę jednak sposób, by oglądać i wspierać Spartę. W Portugalii też wygospodarowałem czas, by oglądać pierwszy mecz finałowy na laptopie. Nie mogłem tego przegapić. Wierzę, że w Lesznie możemy odrobić te 4 punkty straty.
Ktoś zapyta, co faceta zajmującego się zawodowo golfem przyciąga na mecze żużlowe? Ja bez problemu doszukuję się wspólnych cech żużlowca i golfisty, choć na pierwszy rzut oka może to nie jest oczywiste…
Każdego profesjonalnego sportowca charakteryzuje ciężka praca, systematyczność, zaangażowanie i dążenie do wyznaczonych celów. To z pewnością nas łączy. Żużle i golf mają też cechy wspólne. W obu przypadkach ogromnie ważna jest koncentracja i niesamowita precyzja, dokładność. Ten moment wyjścia żużlowca spod taśmy startowej, to w moim przypadku chwila, ułamek sekundy, w którym decyduję się na uderzenie piłeczki golfowej.
Rozumiem, że w przyszłym sezonie – gdy tylko znajdzie się luka w kalendarzu Twoich startów – widzimy się na Stadionie Olimpijskim? Możesz to nam obiecać?
Nie widzę innej możliwości. Żużel na żywo w tym magicznym miejscu, jakim jest Stadion Olimpijski, to niesamowite doznanie. Czuję się od lat mocno związany ze Spartą, kibicuję drużynie. Mogę obiecać, że nie tylko będę ja, ale też przyprowadzę ze sobą znajomych.
Kolejne Twoje marzenie sportowe to udział w Igrzyskach Olimpijskich? Szanse na kwalifikację do Tokio nadal są spore.
Na ten moment moja pozycja w rankingu zapewnia mi występ w Tokio. Jest to bardzo realne. Wszystko zależy ode mnie. Wierzę, że będę mógł reprezentować nasz kraj na igrzyskach.
I tego Ci życzymy.
(Rozmawiał Adrian Skubis)