„Wrocław to dla mnie idealne miejsce”

Vaclav Milik to jedna z nowych twarzy w drużynie Betardu Sparty Wrocław. 22-letni Czech to syn doskonale znanego w naszym mieście Vaclava seniora, który startował na Stadionie Olimpijskim w latach 1991-1992. Sprowadzenie Milika juniora do Betardu Sparty to przemyślana decyzja naszego klubu. Piotr Baron od dłuższego czasu przyglądał się postępom Vaclava w Elite League i Nice Polskiej Lidze Żużlowej. – Potrzebowaliśmy sezonu, żeby się mu dokładnie przyjrzeć. Vaclav jest coraz lepszym zawodnikiem i najwyższy czas, żeby spróbował swoich sił w Ekstralidze. To będzie dla niego spore wyzwanie, ale on jest w stanie mu podołać. Poznajmy zatem Vaszka nieco bliżej!

wts.pl: Ile miałeś lat, gdy zacząłeś uprawiać speedway?

Vaclav Milik: Czternaście. Tata był bardzo szczęśliwy, kiedy widział, jak bardzo podoba mi się żużel i że garnę się do sportu, ale moja mama była temu przeciwna, głównie przez to, że ojciec miał podczas kariery wiele kontuzji. Szybko jednak dała za wygraną, bo zobaczyła, że żużel sprawia mi ogromną przyjemność, wygrywam dużo zawodów, więc chyba mam jakiś talent, a jak to rzucę i pójdę do normalnej roboty, to będę miał do niej kiedyś pretensje (śmiech). No i tata woził mnie na tor w Pardubicach, a następnie po całych Czechach, żebym mógł się sprawdzić. Mnie podobało się to coraz bardziej, byłem coraz lepszy i wiedziałem, że mogę wiązać z motorami swoją przyszłość.

W Czechach istnieją w ogóle warunki do tego, żeby móc uprawiać żużel na międzynarodowym poziomie?

Jeżeli nie ma sponsorów, to nie ma też i żużlowca. W Polsce można przynajmniej liczyć na to, że dostanie się sprzęt od klubu i że będzie się miało zapewnioną pomoc mechanika. W Czechach tak nie jest – gdyby nie starania mojego ojca i prezesa Zlatej Prilby Pardubice, Evżena Erbana, to na starcie w ogóle nie miałbym żadnego motocykla do jazdy! To pan Erban kupił mi pierwszą pięćsetkę, kiedy miałem szesnaście lat i od tego czasu wspiera mnie przez całą karierę, za co jestem mu wdzięczny.

Co ostatecznie przekonało cię do tego, żeby zostać zawodnikiem Betard Sparty? Zadecydowała przede wszystkim chęć rozwoju czy może coś podpowiedział tutaj tata, który w przeszłości reprezentował przecież barwy naszego klubu?

Tata bardzo miło wspomina czasy startów we Wrocławiu i po jego opowieściach byłem pewien, że to będzie dla mnie idealne miejsce. Chcę kiedyś jeździć w Grand Prix, gdzie są najlepsi żużlowcy na świecie, a żeby tam się znaleźć, to trzeba próbować swoich sił w Ekstralidze. Po rozmowach z Piotrem Baronem tylko się w tym utwierdziłem, że czas podjąć wyzwanie.

Czyli osoba Piotra była dla ciebie decydująca, żeby przenieść się do Wrocławia?

Piotr jest dobrym przyjacielem mojego taty, razem jeździli w Sparcie i sporo rozmawiali o mojej roli w klubie. Umiał mnie przekonać, że najważniejsze jest dla mnie stałe podnoszenie swoich umiejętności, a we Wrocławiu będę dostawał szanse regularnych występów. Na początku trochę się obawiałem, czy nie będę rezerwowym, bo przecież w składzie był także Jura Pavlic, który był tu od roku i doskonale znał tor, a to pewnie z nim walczyłbym o miejsce w drużynie meczowej. Jura poszedł jednak do Grudziądza, więc problem sam się rozwiązał.

Przed tobą pierwszy sezon w Ekstralidze – czujesz jakąś presję, że od razu wskakujesz w buty seniora i od samego początku będzie od ciebie dużo zależało?

Zdaję sobie sprawę z tego, że będzie to trudne. Poprzedni sezon był moim ostatnim wśród młodzieżowców, a przeskok do grona seniorów nigdy nie jest łatwy. Mnie może być tym ciężej, że dodatkowo przechodzę z pierwszej ligi do Ekstraligi, a ja przecież w ogóle nie jeździłem jeszcze na zawodach we Wrocławiu. Już teraz wiem, że na treningach przed początkiem ligi muszę pracować dużo więcej od innych, żeby dobrze poznać tor, a i sprzętowo nie mogę sobie pozwolić na to, żeby odbiegać od reszty.

Będziecie tworzyć bardzo młody skład – oprócz Tomka, który jest zdecydowanie najbardziej doświadczonym zawodnikiem w drużynie, pozostali seniorzy nie mają nawet 25 lat. Myślisz, że będzie to wasza siła?

Tak uważam. Młoda drużyna to dużo fantazji na torze (śmiech). Na pewno będziemy sobie wszyscy pomagać i atmosfera w drużynie powinna być bardzo fajna właśnie dlatego, że wszyscy jesteśmy w takim samym wieku. Cieszę się, że będę w jednej drużynie z Maćkiem Janowskim, który pomagał mi zwłaszcza, kiedy startowaliśmy razem w Poole, bo po angielsku nie mówię tak dobrze jak po polsku (śmiech).

W których ligach będziesz jeszcze startował w tym roku?

Na pewno będę jeździł u siebie w Pardubicach, a do tego chciałbym kolejny rok spędzić w Poole, bo to świetny klub, a sezon w Anglii to była prawdziwa szkoła jazdy na żużlu – małe tory, dużo walki. Wiele się tam nauczyłem. To, czy tam zostanę, nie zależy jednak do końca ode mnie, bo muszę być w planach trenera. Na pewno będę się kontaktował z tamtejszym kierownictwem, żeby przedłużyć umowę.

Stawiasz sobie jakieś specjalne cele przed nowym sezonem – zarówno jeśli chodzi o jazdę w Betard Sparcie, jak i turnieje indywidualne?

Chcę przede wszystkim jeździć jak najlepiej, bez względu na to, w jakich zawodach będę brał udział. Będę seniorem pierwszy rok, więc mogą przyjść słabsze momenty, ale zamierzam okrzepnąć i wynieść z tego sezonu jak najwięcej doświadczeń, które sprawią, że będę jeszcze lepszym zawodnikiem.

KWESTIONARIUSZ OSOBOWY VACLAVA MILIKA

MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Pardubice, Czechy
ULUBIONE JEDZENIE: Subway
ULUBIONE MIEJSCE NA ŚWIECIE: dom
ULUBIONA MUZYKA: drum’n’bass
ULUBIONY FILM: Riddick
HOBBY: motocross
ULUBIONY SPORT: piłka nożna
NAJLEPSZY MOMENT W KARIERZE: Mistrzostwo Europy Juniorów
WIEK ROZPOCZĘCIA KARIERY: 14 lat
MECHANICY: Vladimir Kalina, Kamil Janura
MOTOCYKL: GM
SAMOCHÓD: Mercedes Sprinter
ULUBIONY TOR: King’s Lynn
NAJGORSZY TOR: Ostrów Wielkopolski
NAJBARDZIEJ SZANOWANY ZAWODNIK: Greg Hancock, Leigh Adams
ULUBIONY ZAWODNIK (STYL JAZDY): Peter Kildemand
OSOBA, KTÓRA MIAŁA NAJWIĘKSZY WPŁYW NA TWOJĄ KARIERĘ: tata Vaclav Milik Sr