„Rewelki jeszcze nie ma”

Maksym Drabik
bardzo dobrze rozpoczął nowy sezon PGE Ekstraligi. Wielka nadzieja
żużlowego klanu Drabików przebojem przebiła się do czołówki
polskich młodzieżowców i w pięknym stylu awansowała do
międzynarodowych eliminacji o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata
Juniorów. Maks coraz lepiej radzi sobie też w rozgrywkach
ligowych – w ostatnim meczu przeciwko GKM Grudziądz zdobył pięć
punktów z bonusem.

– No już nie przesadzajmy, że
pojechałem jakiś dobry mecz
– mówił skromnie po tym
spotkaniu Maksym.
– Bardzo się cieszę, że wygraliśmy całe
spotkanie, a co do mnie to na pewno nie było najgorzej, ale też
nie ma się co podpalać, bo rewelki jeszcze nie ma. Popełniłem
kilka błędów na trasie. Trochę mi zabrakło, żebym zrobił
więcej punktów.

Drabik widzi jeszcze w swojej
dyspozycji sporo rezerw i możliwości do osiągania lepszych
wyników. – Dobrze mi się jeździ, bawię się speedwayem, więc
na razie kokodżambo i do przodu
– mówi w stylu swojego
słynnego ojca Sławomira żużlowiec Betardu Sparty. Rady taty to
nieodzowny element przygotowań do każdego meczu Maksa. – Cały
czas ze sobą gadamy, jego słowa to mi nawet w głowie szeleszczą
podczas biegów –
mówi ze
śmiechem Drabik junior.

Jak
jednak nie mówić o dobrym debiucie w oficjalnym meczu w barwach
wrocławskiej drużyny, skoro dwa razy pokonuje się samego Tomasza
Golloba? – Fartnęło mi się
– ze śmiechem odpowiada Maks. – Każdy mecz i każdego
rywala staram się traktować i szanować w ten sam sposób. Dopiero
po biegu docierało po mnie, że wygrałem z Tomkiem. Będę starał
się, żeby moja jazda wyglądała jeszcze lepiej.

Okazji do podwyższania swoich umiejętności przez najbliższe
miesiące nie zabraknie. Maks w świetnym stylu wygrał polskie
eliminacje IMŚJ z kompletem punktów i zaprezentuje się w gronie
najlepszych juniorów świata. – W Lublinie też miałem
szczęście. Nie ma się co dłużej rozwodzić nad czymś, co już
było. Dla mnie najważniejszy już teraz jest następny mecz. A
mistrzostwa juniorów? Nie stawiam sobie większych celów, może
poza tym, że pojadę sobie na fajne zawody, trochę potrenuję ze
chłopakami i może przywiozę kilka punktów
– kończy Maks w
luzackim stylu wypowiedzi do złudzenia przypominającym swojego
ojca.