Piotr
Świderski w ostatnich meczach jest jednym z najsilniejszych punktów zespołu
Betard Sparty Wrocław. Można go również nazwać krajowym liderem wrocławskiego
teamu. Z Piotrem Świderskim rozmawiamy o zmianach we wrocławskim klubie,
zmianach regulaminowych oraz o wszechobecnych „nowych”
tłumikach.
Początek sezonu, bardzo udany. Na „dzień
dobry” łatwy mecz z zespołem z Tarnowa.
Piotr Świderski: – Myślę, że nie
był taki łatwy. Nie widać tego po wyniku, ale faktycznie zwycięstwo dosyć dużą
różnicą. Cieszymy się z dobrego początku, bo to świadczy o tym, że dobrze
przepracowaliśmy zimę. Dobrze wjechaliśmy w sezon.
Jak ocenisz nowego
menadżera, Piotra Barona?
– Na oceny przyjdzie czas po sezonie. Myślę, że
to co wykonaliśmy przed sezonem widać duży wkład sztabu trenerskiego, duży wkład
Piotra.
Przed sezonem odeszli Jason Crump, Leon Madsen… Nie było
myśli, żeby też odejść?
– Wrocławski klub jest klubem stabilnym. Ma swoją
historie, teraz powróciła do nas nazwa „Sparta”, bardzo dobrze, że tak wyszło.
To jest dobry klub, a jeździmy przecież w Ekstralidze, to o czymś znaczy.
Generalnie wszystkie kluby mają problemy i takie kłopoty miał Wrocław w
poprzednim sezonie, ale teraz stworzyliśmy niezłą drużynę i myślę, że będą dobre
relacje i uważam, że jeszcze wielu zawodników będzie chciało reprezentować barwy
Sparty.
Czy nowi zawodnicy są w stanie załatać dziury po tych, który
odeszli?
– Ja bym tak tego nie rozgraniczał indywidualnie. Jeździmy
drużynowo, nie indywidualnie. Mieliśmy drużynę, teraz mamy trochę inną drużynę.
Ale moim zdaniem to dobry zespół.
Czy decyzja Leona Madsena o odejściu
była słuszna?
– Nie mi to oceniać. Zawodnicy zmieniają barwy, od lat to
było i będzie. Niezależnie co działo się w poprzednim klubie. Nie wiem jakimi
kryteriami kierował się Madsen, więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć.
Ekstraliga została powiększona do 10 zespołów. To dobrze?
–
Tak, bo trzeba nam więcej meczów w sezonie. Będzie większa rywalizacja, a nie
będzie takiego zabijania się o punkty. Ogólnie dla mnie to zmiana na
plus.
W tym sezonie też praktycznie nikt nie spada…
– Nie
myślimy o barażach, nie myślimy, że będziemy ostatnią drużyną, więc na razie
jedziemy o jak najlepszy wynik. W końcu są to – jak mówi pełna nazwa – Drużynowe
Mistrzostwa Polski, więc póki co jedziemy o mistrzostwo. Jeśli będziemy niżej,
będziemy wtedy się zastanawiać.
Przejdźmy do wszechobecnego ostatnio
tematu nowych tłumików. Jak to wygląda Twoim zdaniem?
– Trudno mi to
skomentować… Generalnie wiemy, że wszyscy zawodnicy mówią, że to jest jakiś
tam bubel, więc nie wiem dlaczego mamy być zmuszani do jazdy na czymś, co jest
niedobre. Na chwilę obecną, myślę, że to dobrze, że w Polsce jedziemy na starych
tłumikach. Być może wyjdzie jeszcze jakiś tłumik, mamy nadzieję, że ktoś nad tym
jeszcze popracuje i stworzy lepszy produkt, który ma spełniać pożądane kryteria,
ale nie będzie miał tych wszystkich minusów.
Lepiej jeździć na
polskich torach na starych, nawet kosztem imprez międzynarodowych?
– Nie
będę komentował decyzji PZMotu… Zobaczymy jak to się wszystko rozstrzygnie,
ale na razie nie chcę wypowiadać się na ten temat.
Rozmawiał Paweł Prochowski