We wczorajszym
pojedynku między Betardem Spartą a Stelmetem Falubazem Kenneth Bjerre (na zdjęciu) zdobył 10
punktów. Sam zawodnik przyznaje, że nie jest zbytnio zadowolony ze swojego
wyniku.
W pierwszej fazie meczu Duńczyk dopisywał do swojego konta same
dwójki. Bjerre musiał uznać wyższość liderów zielonogórskiej drużyny:
Protasiewicza, Hancocka i Jonssona. Później przyszedł czas na zwycięstwo.
Niestety jedyne tego wieczoru. W wyścigu trzynastym Duńczyk razem z Piotrem
Świderskim pokonał osamotnionego Rafała Dobruckiego.
W ostatniej
gonitwie Kenneth zanotował defekt i nie dojechał do mety. – Przed tym wyścigiem
zmieniłem motocykl. Kiedy podjechałem pod taśmę zostało jeszcze dziesięć sekund
do startu. Nie było już czasu na zmianę sprzętu, a okazało się, że są problemy z
gaźnikiem. To wykluczyło mnie z walki o dobrą pozycję – wyjaśnia
Kenneth.
Wrocławianie od początku spotkania spisywali się słabiej niż
żużlowcy Stelmetu Falubaz Zielona Góra. W rezultacie po meczu na tablicy
świetlnej widniał wynik 34:55 dla ekipy gości. – Spodziewaliśmy się trudnego
spotkania, tak jak to było przed dwoma dniami w Toruniu. Jednak nie
przypuszczałem, że pójdzie nam aż tak źle – przyznaje Duńczyk.
W kolejnej
kolejce Ekstraligi Betard Sparta Wrocław zmierzy się z PGE Marmą Rzeszów.
Podopieczni Piotra Barona już szykują się na to spotkanie. – Kolejny przeciwnik
wydaje się być w naszym zasięgu, dlatego musimy dobrze przygotować się do tego
meczu. Chcemy wygrać to spotkanie! – mówi Bjerre.
W naszej galerii są już zdjęcia z wczorajszego spotkania.
Marta Polak