Maciek Janowski nie zwykł przegrywać na Stadionie Olimpijskim pierwszego wyścigu. W niedzielę lider drużyny Betard Sparta Wrocław musiał jednak uznać wyższość Emila Pulczyńskiego z Unibaxu Toruń. W kolejnym starcie (ósmy wyścig) Maciek wjechał w taśmę. – Na początku meczu popełniłem błędy. Było nerwowo. Nie wiem dlaczego tak się stało. Wiedziałem, że te zawody są dla nas bardzo ważne. Cały zespół chciał wygrać. Chciałem jak najlepiej. W efekcie trochę nie tak było w pierwszym wyścigu, a w kolejnym nie zgrałem się z sędzią. Chyba za bardzo chciałem – przyznaje Maciek.
Za taśmę Maciek zrehabilitował się już w dziewiątym wyścigu, w którym po walce pokonał Rune Holtę. Dzięki temu Betard Sparta nie przegrała wyścigu podwójnie, a tylko w stosunku 2:4. W jedenastym wyścigu, za sprawą świetnej jazdy Maćka i Piotrka Świderskiego wygraliśmy podwójnie. To właśnie ten wyścig dał sygnał do dalszej walki. Betard Sparta zmniejszyła straty do sześciu punktów, a za chwilę do dwóch. Dwa ostatnie wyścigu z udziałem Maćka kończyły się remisami.
Ostatecznie junior Betard Sparty Wrocław wywalczył dziewięć punktów i bonusa. – Najistotniejsze jest to, że przegraliśmy. Straciliśmy dwa punkty, których bardzo potrzebowaliśmy. Walczymy dalej. Wciąż mamy szansę na szóstkę, a to jest nasz cel – mówi Maciek.