Corrida w Rzeszowie

Żużlowcom Betardu Sparty Wrocław nie udało sie osiągnąć pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. W meczu 3. kolejki PGE Ekstraligi nasz zespół uległ na wyjeździe PGE Stali Rzeszów 37:52.

Wrocławianie podchodzili do tego meczu z optymizmem po remisie na inaugurację ligi w Toruniu oraz udanym sparingu w Ostrowie Wielkopolskim. Początek spotkania należał jednak wyraźnie do gospodarzy. Po pięciu biegach przegrywaliśmy już dwunastoma punktami. Traciliśmy cenne oczka na dystansie (Gała w wyścigu czwartym i Woffinden w piątym), ale następne trzy gonitwy były popisem Spartan – kolejne zdecydowane zwycięstwa biegowe dzięki świetnej postawie Macieja Janowskiego oraz Maksyma Drabika zmniejszyły stratę do gospodarzy do dwóch punktów.

Przełomowy moment meczu z całą pewnością miał miejsce w dziesiątym biegu. Ścigający Dawida Lamparta „Magic” stracił panowanie nad motocyklem na nierównym rzeszowskim torze i upadł, odnawiając niedawną kontuzję kolana. Spore pretensje po fakcie do organizatorów miał menedżer Piotr Baron, który wzburzony mówił, że mecz bardziej przypomina corridę aniżeli pojedynek żużlowy, a nawierzchnia rzeszowskiego owalu nie spełnia ekstraligowych wymagań. Po kontuzji Maćka atmosfera w naszej drużynie siadła i nie byliśmy już w stanie nawiązać wyrównanej walki ze Stalą. Gospodarze konsekwentnie powiększali przewagę i zapewnili sobie wygraną jeszcze przed biegami nominowanymi. 

Na wyróżnienie w naszym zespole na pewno zasługuje Maciej Janowski, który przed upadkiem nie znalazł pogromcy w drużynie rywali, natomiast potem zdecydowanie bardziej walczył z bólem niż ze Stalowcami. Za pokazanie sportowego charakteru należą mu się jednak wielkie słowa uznania. Starał się jak mógł Tai Woffinden, ale i on nie znalazł dziś recepty na niespodziewanie najsilniejsze ogniwo w drużynie z Rzeszowa – Dawida Lamparta. Dobry występ należy zapisać na konto Tomasza Jędrzejaka. Osiem punktów to bardzo przyzwoity rezultat punktowy naszego kapitana. Pierwszą trójkę w ekstraligowej karierze zdobył Maksym Drabik, który potwierdza, że jeszcze niejeden raz pozytywnie zaskoczy nas w tym roku.

Na pewno więcej spodziewaliśmy się po Michaelu Jepsenie Jensenie. „Liglad”, który w Toruniu był po prostu rewelacyjny na trudnym torze w Rzeszowie zwyczajnie nie istniał. Jeden punkt to na pewno nie jest dorobek na miarę zawodnika cyklu Grand Prix, jednakże Piotr Baron zaznaczył, że Duńczyk po wjeździe w jedną z kolein odnowił przedsezonowy uraz. Podobnie nie szło Vaclavowi Milikowi oraz Adrianowi Gale.

Apetyty przed tym meczem były duże, rzeczywistość zweryfikowała jednak nasze oczekiwania – przed nami natomiast pierwszy mecz w sezonie na Stadionie Olimpijskim. Rywalem Spartan 10 maja będzie GKM Grudziądz i ten mecz trzeba będzie już wygrać!

BETARD SPARTA WROCŁAW 37

1. Tai Woffinden 11+1 (2, 1, 3, 2, 1*, 2)
2. Vaclav Milik 1 (d, 0, -, 1, -)
3. Tomasz Jędrzejak 8 (1, 3, 2, 0, 2)
4. Michael Jepsen Jensen 1 (0, 1, 0, 0)
5. Maciej Janowski 9+3 (3, 2*, 2*, w, 1, 1*)
6. Maksym Drabik 5 (2, 3, 0)
7. Adrian Gała 2 (0, 0, 2)

PGE STAL RZESZÓW 52

9. Kenni Larsen 10 (3, 1, 3, 3, 0)
10. Mirosław Jabłoński 4+1 (1, 0, 1, 2*)
11. Dawid Lampart 13+2 (2*, 2*, 3, 3, 3)
12. Greg Hancock 11+1 (3, 3, d, 2*, 3)
13. Peter Kildemand 7+1 (1*, 2, 1, 3, 0)
14. Artur Czaja 2 (1, 0, 1)
15. Krystian Rempała 5 (3, 2, 0)

Bieg po biegu:
1. 
Larsen, Woffinden, Jabloński, Milik (d/start) 4:2
2. 
Rempała, Drabik, Czaja, Gała 4:2 (8:4)
3. 
Hancock, Lampart, Jędrzejak, Jensen 5:1 (13:5)
4. 
Janowski, Rempała, Kildemand, Gała 3:3 (16:8)
5. 
Hancock, Lampart, Woffinden, Milik 5:1 (21:9)
6. 
Jędrzejak, Kildemand, Jensen, Czaja 2:4 (23:13)
7. 
Drabik, Janowski, Larsen, Jabłoński 1:5 (24:18)
8. 
Woffinden, Janowski, Kildemand, Rempała 1:5 (25:23)
9. 
Larsen, Jędrzejak, Jabłoński, Jensen 4:2 (29:25)
10. 
Lampart, Gała, Hancock (d/3), Janowski (u/w) 3:2 (32:27)
11. 
Kildemand, Jabłoński, Milik, Jędrzejak 5:1 (37:28)
12. 
Lampart, Woffinden, Czaja, Drabik 4:2 (41:30)
13. 
Larsen, Hancock, Janowski, Jensen 5:1 (46:31)
14. 
Hancock, Jędrzejak, Woffinden, Kildemand 3:3 (49:34)
15. 
Lampart, Woffinden, Janowski, Larsen 3:3 (52:37)