– Zawody okazały się całkiem udane. Mimo niesprzyjającej aury udało się organizatorom przygotować tor, na którym można było się ścigać. Z pewnością nie mam powodów, żeby zaliczyć ten występ do udanych. Generalnie koncentrowałem się na sprawdzaniu poszczególnych silników. Pierwszy z nich spisywał się wręcz fatalnie i dlatego tak wyglądał początek turnieju w moim wykonaniu. Później jednak bardziej fortunnie dobrałem sprzęt i udało się zdobyć kilka punktów – powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Świderski.
W czołówce niedzielnych zawodów znaleźli się obok Nickiego Pedersena zawodnicy miejscowej Unii. Nasz rozmówca nie był tym faktem zdziwiony. – Oni przejechali już mnóstwo kółek w tym sezonie. To widać na torze. Ich jazda jest pewna i płynna, nawet kiedy nie wygrają startu potrafią znaleźć odpowiednią ścieżkę i skutecznie zaatakować. Pozostaje mi tylko pogratulować im dobrej formy.
Betard Wrocław nie miał dotychczas okazji trenować na własnym obiekcie. Czy w związku z tym zawodnicy tego klubu będą mieli problemy z odpowiednim wejściem w sezon. Piotr Świderski nie wyklucza takiej możliwości. – Generalnie każdy z nas ma już za sobą jakieś starty. Przed nami jeszcze prawie tydzień do rozpoczęcia rozgrywek więc jest jeszcze czas, żeby poprawić pewne rzeczy. Być może będzie nam brakowało tych przedsezonowych jazd na własnym torze. Będziemy wiedzieli więcej po odjechaniu kilku kolejek ligowych. Na razie jesteśmy zmuszeni korzystać z uprzejmości klubów, które udostępniają nam swoje obiekty. Mam nadzieję, że będziemy dobrze przygotowani do pierwszych spotkań i ruszymy z kopyta.
Piotr Świderski ma świadomość, że rozgrywki ekstraligowe podobnie jak w ubiegłym sezonie będą bardzo wymagające i stresujące dla żużlowców. – Staram się patrzeć w przyszłość i nie rozpamiętywać tego co było. Jestem zawodnikiem Betardu Wrocław i razem z tą drużyną przygotowuje się do nadchodzącego sezonu. Ekstraliga jest mocna i niezwykle wyrównana, każdy wyścig może zaważyć nie tylko o losach meczu, ale także o układzie sił w tabeli. Tak naprawdę w najwyższej klasie rozgrywkowej każdy zawodnik, niezależnie od tego ile zdobywa punktów jest niezbędny swojej drużynie do osiągnięcia sukcesu. O zwycięstwie w meczu często przesądza postawa juniora lub zawodnika tak zwanej „drugiej linii”. Mam wrażenie, że obecnie nie wszyscy to rozumieją.
Wrocławscy kibice wielokrotnie mieli pretensje do Jasona Crumpa za to, że nie pomagał na torze swoim partnerom poprzez jazdę parą. Piotr Świderski twierdzi, że w ostatnich latach coraz trudniej jest jeździć w ten sposób. – W ostatnich latach wiele się zmieniło jeśli chodzi o jazdę parową. Nie jest już tak, że lider drużyny jest w stanie „holować” juniora na 5:1. Poziom zawodników a zwłaszcza sprzętu, którym dysponują wyrównał się na tyle, że każdy musi koncentrować się na tym, żeby jak najszybciej zostawić rywali za plecami. Często sprzyja temu przygotowanie torów. Kiedy jest tylko jedna dobra ścieżka najlepiej jest jechać „gęsiego”. Trzeba mieć świadomość, że nie zawsze da się jeździć parą.
Źródło: www.sportowefakty.pl