To, co nasi żużlowcy wypocili zimą, oddają nam teraz na torze. Widać, że są w gazie. Przecież w tym sporcie nawet najlepiej przygotowana maszyna żużlowa sama nie pojedzie i nie zrobi wyniku – mówi Mariusz Cieśliński, trener ds. ogólnorozwojowych Betard Sparty Wrocław.
Kontuzja Taia zmusiła sztab szkoleniowy do zastosowania ZZ-tki. Ten dodatkowy bieg dla czterech liderów Betard Sparty to może być dodatkowe obciążenie?
To raczej trzeba potraktować w szerszym kontekście. Mówimy w końcu o kontuzji mistrza świata, jednego z liderów naszej drużyny. Wyniki ostatnich meczów pokazują, że nasza ZZ-tka się sprawdza i zdobywamy w tych biegach ważne punkty. To oznacza, że mamy bardzo wartościowych zawodników. To też oznacza, że nie tylko fizycznie jest OK. Sprzętowo, a także mentalnie zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani.
Myślę, że w takich sytuacjach sięga się do tej zmagazynowanej przed sezonem pozytywnej energii. Myśmy już wcześniej mierzyli się z podobnymi problemami, gdy w ważnych momentach poprzednich sezonów brakowało Maćka Janowskiego, czy właśnie Tajskiego. I wtedy też pokazywaliśmy spartański charakter. To jest sport drużynowy, siłę drużyny stanowi każdy jej członek i cieszę się, że mogę pracować z tak zdeterminowanymi sportowcami.
Nie jesteśmy nawet na półmetku sezonu. Nie martwisz się o jakiś kryzys?
Na takie rzeczy nie ma czasu. Wiadomo, że w rytmie meczowym zmienia się forma pracy fizycznej i zmieniają się obciążenia. Trzeba właściwie rozłożyć siły i podtrzymywać to, co wypracowało się przed sezonem. Trzeba zadbać o właściwą regenerację organizmu, niekiedy zająć się mikro-urazami, drobnymi dolegliwościami. Cały czas wspólnie pracujemy i jestem pewien, że do jesieni nie zabraknie nam animuszu.
***
Cały wywiad z Mariuszem Cieślińskim zostanie opublikowany w oficjalnym programie meczowym na spotkanie 4. rundy PGE Ekstraligi #WROLES