Wywiad z Peterem Ljungiem

Peter Ljung to nowa twarz w zespole Betardu Sparty Wrocław. Doświadczony Szwed przyszedł do naszego klubu w jednym konkretnym celu: jak najlepiej reprezentować jego barwy i walczyć w każdym meczu Sparty o zwycięstwo całej drużyny. Z Peterem rozmawialiśmy u progu nowego sezonu ENEA Ekstraligi m.in. o jego aklimatyzacji w zespole, celach, jakie stawia sobie we Wrocławiu w tym roku oraz różnicy pomiędzy startami w lidze polskiej a innymi rozgrywkami.

Zapraszamy do przeczytania naszego wywiadu!

 

WTS.pl: Peter, to twój
pierwszy sezon w Betard Sparcie. Jak przyjęli cię nowi koledzy i
czy miałeś może okazję poznać się lepiej z którymś z
naszych zawodników już wcześniej?

Peter Ljung: Na
razie wszystko wygląda bardzo obiecująco. Spędziliśmy razem trochę czasu
podczas obozu w Zakopanem, gdzie trenowaliśmy w sumie przez 10
dni. Dla mnie była to najlepsza możliwość, żeby ze
wszystkimi pogadać. Znałem się już wcześniej z Taiem, Nicolaiem,
a Tomasz Jędrzejak to mój dobry kolega z ligi szwedzkiej, bo
jeździmy tam w jednym zespole. Jestem przekonany, że stworzymy
sobie tutaj naprawdę fajny klimat i nie mogę się doczekać
kolejnych meczów z tą drużyną.

Jak odnajdujesz się
na torze Stadionu Olimpijskiego?

Piątek to był tak
właściwie pierwszy dzień, w którym mogłem się zapoznać z
nawierzchnią we Wrocławiu. Jeździłem tutaj wprawdzie wiele lat
temu, lecz tor od tego czasu trochę się zmienił. Jest krótszy niż
wtedy, ale myślę, że nie będzie miał dla mnie tajemnic.

Jakie są twoje
pierwsze wrażenia z początków współpracy z menedżerem Baronem?

Bardzo
w porządku. On znakomicie czuje żużel, był przecież w
przeszłości bardzo dobrym zawodnikiem. Jestem zdania, że łatwiej
się zrozumieć z kimś, kto doskonale rozumie twoje potrzeby czy
kłopoty. Menedżer nie ma żadnych problemów ze zrozumieniem moich
intencji – kiedy coś mówię, mogę być pewien, że będzie
wiedział, o co mi chodzi, a z jego spostrzeżeń mogę się
dowiedzieć wielu ważnych dla mnie rzeczy.

Sparta to drużyna
skazywana w tym sezonie przez wielu na pożarcie. Jakie są twoje
odczucia odnośnie opinii, którzy dają do zrozumienia, że nie
będziemy w tym roku walczyć o zbyt wysokie cele?

W ogóle się tym nie
przejmuję! O Sparcie mówi się tak od 2-3 lat, a co roku daje sobie
radę w Ekstralidze. Nie jest to dla mnie nic nowego, bo taka sama
sytuacja spotyka mnie w moim szwedzkim klubie w Vastervik. Co sezon
mówi się, że spadniemy z ligi, a my zawsze ucieramy fachowcom nosa
i kwalifikujemy się do play-offów. Nie mamy tam wielkich gwiazd,
ale jest solidny zespół ze świetną atmosferą, w którym każdy
może być liderem. Myślę, że tak samo będzie w Sparcie – w
żużlu nazwiska nie jeżdżą. Skoro rywale mówią, że łatwo nas
pokonają, niech udowodnią to na torze. Mamy zespół o sporym
potencjale i jeżeli będziemy ciężko pracować oraz ominą nas
kontuzje, nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy być słabsi.

Myślisz, że to
dobrze, gdy w drużynie nie ma jednego wyraźnego szefa, na którym
opiera się cały zespół?

Czasami na pewno tak –
może wtedy na nim skupiać się zbyt wiele uwagi nie tylko kibiców,
ale samych żużlowców. Wszyscy polegają na jednym gościu, który
zdobędzie swoje punkty, ale reszta musi przecież pojechać swoje.
Nie da się wygrać meczu w pojedynkę. Dlatego tak ważne jest,
żebyśmy tutaj ze sobą współpracowali i nawzajem sobie pomagali.

Jesteś uważany za
żużlowca, który nie schodzi poniżej pewnego przyzwoitego poziomu.
Mało kto wymienia cię jako potencjalnego lidera Sparty, ale wszyscy
są pewni, że to właśnie od twojej jazdy uzależnione są dobre
wyniki klubu.

Zdaję
sobie z tego sprawę, ale jestem gotowy na to wyzwanie. Dlatego
właśnie przeszedłem tutaj z I ligi, gdzie jeździłem przez kilka
sezonów, bo uznałem, że najwyższy czas pójść krok naprzód.
Wierzę w to, że mogę przysłużyć się teamowi, zdobywając dla
niego kilka ważnych punktów. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo
drużyny – nie jest dla mnie tak istotne, czy zdobędę dla Sparty
najwięcej punktów w meczu, tylko żebyśmy ten mecz wygrali.

Czyli nie stawiasz
sobie żadnych indywidualnych celów przed sezonem ENEA Ekstraligi?

Nie, ponieważ wiąże
się to z tym, że sam siebie stawiasz pod presją. Każdy mecz to
nowa historia, którą zaczynasz od nowa. Kiedy ona się skończy,
trzeba ją wyrzucić z głowy i skupić się na następnym spotkaniu.

Na pewno jednak
pojawiają się czasem myśli, że w tym sezonie po przeskoku o ligę
wyżej rywale będą o wiele bardziej wymagający.

Rzeczywiście,
Ekstraliga to jedna z dwóch najsilniejszych lig na świecie.
Postawiłbym ją na równi z ligą szwedzką, w której jednak sobie
radzę, więc ten przeskok nie będzie dla mnie aż takim problemem.
Musiałem go zrobić, bo jadąc w pierwszej lidze w Polsce można
popaść trochę w fałszywe przeświadczenie, że jest się
świetnym, podczas gdy rzeczywistość wygląda trochę inaczej.
Powiedzmy, że zdobyłem tu w meczu 12-13 punktów, a w Szwecji
miałem 7-8 oczek, bo tam jednak jest ten poziom wyżej. Jazda w
Sparcie umożliwia mi to, że będę zmagał się na tym wyższym
poziomie z najlepszymi zawodnikami świata przez cały czas.

Peter, dlaczego
zrezygnowałeś z występów w lidze angielskiej? Chcesz się
skoncentrować w pełni na startach w Polsce i Szwecji czy jednak
chodzi tutaj o coś innego?

Ostatni
sezon w Anglii miałem całkiem niezły, ale po prostu doszedłem do
wniosku, że nie mogę jeździć zbyt wiele. Teraz tak ustawiłem
sobie starty, że zawsze będę miał czas na swoje treningi i
właściwe przygotowanie się do meczów Sparty. Trzeba utrzymać
motocykle w formie, pracować nad swoją formą fizyczną, a przecież
muszę także mieć czas dla mojej rodziny. Moja dziewczyna i dzieci
dają mi dużo siły – jeżeli jesteś szczęśliwy w życiu, na
torze nie zaprzątają ci głowy inne sprawy.

Zależy ci na tym,
żeby powrócić do Grand Prix?

Na
pewno będę starał się tam zakwalifikować. Moim celem minimum
jest awans do Grand Prix Challenge i wtedy będę zastanawiał się,
jak przejść dalej do samego cyklu. Potrzebuję jednak zrobić krok
dalej, żeby móc rywalizować tam z najlepszymi z powodzeniem. To
nie jest miłe zajmować miejsca pod koniec stawki. Jeśli wrócę do
GP, to chcę wiedzieć, że co turniej jestem zdolny do walki o
półfinał.

A jaka jest
najważniejsza rzecz, jakiej się tam nauczyłeś?

Bardzo
ważny jest sprzęt, na którym tam startujesz, bo bez odpowiednich
ustawień nie ma co marzyć o dobrym rezultacie. Ja sam mimo tego, że
nie jestem już młodym zawodnikiem, nauczyłem się wielu nowych
rzeczy w tym temacie. Zwróciłem też uwagę na psychiczne
nastawienie do wyścigów, bo mam wrażenie, że za bardzo
analizowałem każdy bieg w głowie jeszcze przed jego rozpoczęciem
zamiast po prostu odrobinę się zrelaksować. Ponadto poznałem
wiele nowych torów, na których nabrałem sporo doświadczenia. Mam
nadzieję, że to będzie procentować w tym sezonie w barwach
Sparty.

Co chciałbyś
przekazać kibicom naszego klubu u progu nowego sezonu?

Miejcie
w nas wiarę i nie bierzcie tego, co mówią ludzie oraz media, za
pewne. Jeszcze was mile zaskoczymy!