„Sześć razy osiem równa się czterdzieści osiem, ot i cała sprawa!” – wypowiedzi po meczu Atlas Wrocław – Unibax Toruń

Jan Ząbik (trener Unibaxu Toruń):
– Wynik bardzo nas cieszy, gdyż nie da się ukryć, że nasi zawodnicy, mimo tego co się stało z Wiesiem Jagusiem, stanęli na wysokości zadania. Zrobili na torze, to co trzeba było zrobić i chwała im za to, że wygraliśmy kolejny mecz. Na początku było ciężko, bo nie mogliśmy się spasować z torem, przygotowywaliśmy się do takiego, jaki był w zeszłym roku, ale teraz jest dosypane więcej nawierzchni. Daliśmy sobie jednak radę i wynik jest na naszą korzyść. Sport jest piękny. Jeśli wszystko jest rozgrywane w atmosferze fair play, wtedy jest na co popatrzeć i można czerpać z tego radość. Raz interweniowałem u sędziego, gdyż maszyna startowa szła nierówno, ale po naprawie było wszystko ok. Staram się działać wszędzie, gdzie mogę pomóc, a że znam się na tym, to pomogłem. Jeśli chodzi o Adriana, to jest to tyran pracy. Na treningu jeździł dopóty, dopóki nie uznał, że wszystko gra. Trzeba pamiętać o tym, że sześć razy osiem równa się czterdzieści osiem, ot i cała sprawa!

Adrian Miedziński (Unibax Toruń):
– To było ciężkie spotkanie. Cieszę się, że udało nam się wygrać, mimo że byliśmy osłabieni: brakowało Roberta Kościechy, później w trakcie zawodów odpadł Wiesiek Jaguś. Na szczęście Wiesiu jest cały i zdrowy i będzie mógł jechać w meczu z Zieloną Górą, to jest najważniejsze. Chciałbym poza tym bardzo podziękować kibicom z Torunia, którzy przyjechali na dzisiejsze spotkanie i wspaniale nas dopingowali. Stworzyliśmy bardzo fajne widowisko i cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie. Jestem szczęśliwy, że udało mi się tak dobrze pojechać na tym torze. Muszę przyznać, że po pierwszym biegu miałem trochę mieszane uczucia i nie wiedziałem, czy zmienić motor czy zostać na tym. Jednak zachowaliśmy zimną krew i zakończyłem mecz z dobrym rezultatem.

 

Jeleniewski i Nicholls zrobili swoje w 7 wyścigu

  Daniel Jeleniewski (Atlas Wrocław):
– Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, bo po uzyskaniu 10-punktowej przewagi, myśleliśmy, że uda nam się wygrać. Jednak wiadomo Toruń to bardzo mocna drużyna i w międzyczasie się okazało, że sytuacja się diametralnie odwróciła. Ostatni wyścig zadecydował o wygranej torunian. Jestem podłamany, bo był to bieg decydujący, a okazał się bardzo pechowy dla mnie, a tym samym dla drużyny. Bardzo dużo trenowaliśmy przed tym meczem. Czwartek, piątek, sobota i dziś rano też jeszcze chwilkę jeździliśmy. Mamy jednak problemy, które widać. Jak nie są to problemy sprzętowe, to nierówna jazda zawodników. Sądzę jednak, że pozbieramy to w końcu do kupy i pokażemy na co nas stać. Ogólnie ze swojej postawy jestem zadowolony, nie licząc oczywiście biegu piętnastego. W ferworze walki wjechałem dość ostro w łuk i wpadłem w koleinę, co mnie wyrwało z całego rytmu jazdy. Jednak to jest sport i jedziemy dalej.

Marek Cieślak (trener Atlasu Wrocław):
– Po dzisiejszych zawodach umówiłem się z zawodnikami na treningi, bo coś musimy w końcu zrobić, żeby było lepiej. Wiadomo, że Toruń jest mistrzem Polski, ale wygrywać tak wysoko i w końcu sromotnie przegrać, to naprawdę boli. Nie mogę mieć pretensji do Tomka Jędrzejaka czy Daniela Jeleniewskiego, ale do Nichollsa czy Watta, to mam. Zresztą Jason Crump też zdobył dziś troszkę mniej punktów niż zwykle. W biegu nominowanym pojechał Nicholls, gdyż po rozmowie z Jędrzejakiem stwierdziłem, że tak będzie lepiej. Tomek nie czuł się na siłach, żeby jechać w tym wyścigu.