Przebudzenie czy jednorazowy „wyskok”? (relacja)

Nadzieja wrocławskich kibiców – Jason Crump.

Dla wrocławian było to kolejne spotkanie „o życie”. Bezpośredni rywale w walce o utrzymanie ciągle punktują (m.in. w zeszłym tygodniu Lotos Wybrzeże wygrało „za trzy” z Włókniarzem Częstochowa), tymczasem Atlas umacniał się na ostatnim miejscu w tabeli. Wiele do życzenia pozostawia forma nowych nabytków klubu z Wrocławia, Scotta Nichollsa i Dave”a Watta. Za tego pierwszego w niedzielnym meczu po raz pierwszy wystartował Travis McGowan. Dlaczego akurat za Anglika, a nie za Watta? – Dave ostatnio spisuje się nieźle w ligach zagranicznych, a Scott nie radzi sobie najlepiej i w Grand Prix i w Szwecji. Nie pomógł mu również powrót do ligi brytyjskiej, bo tam poza jednym dobrym spotkaniem, wciąż nie punktuje jak należy – tłumaczył po meczu kierownik drużyny Atlasu, Paweł Kondratowicz.

Dave Watt (z prawej) otrzymał kredyt zaufania.

W premierowym starcie najlepiej spod taśmy ruszył Przemysław Pawlicki. Na pierwszym łuku dołączył do niego Jurica Pavlic i goście prowadzili 5:1. Jednak Chorwat dał się objechać Maciejowi Janowskiemu i Leonowi Madsenowi, zatem pierwsza gonitwa zakończyła się remisem. Chwilę potem zwyciężył Daniel Jeleniewski, a jako że nowy nabytek, Travis McGowan był trzeci, Atlas wygrał 4:2. Warto dodać, że był to pierwszy punkt Australijczyka w polskiej Ekstralidze. Trzeci bieg zakończył się wynikiem 4:2 dla Unii, zatem znów mieliśmy remis, 9:9. Wrocławianie ponownie na prowadzenie wyprowadziła najlepsza para – Jason Crump i Maciej Janowski. Dwójka Atlasu nie dała najmniejszych szans żużlowcom z Leszna i pewnie przywiozła do mety pięć „oczek” w wyścigu czwartym.

Najlepsza para Atlasu: Maciej Janowski (kask niebieski) i Jason Crump (czerwony).

Po biegu szóstym Atlas prowadził już 21:15, jednak od tego momentu najwyraźniej coś zaczęło „szwankować” w ekipie wrocławskiej. Kolejne cztery biegi leszczynianie wygrali 17:7. Podopieczni Marka Cieślaka dobrze startowali, lecz tracili pozycje na trasie, czego dobitnym przykładem był wyścig dziesiąty. Po starcie Tomasz Jędrzejak i Dave Watt wysunęli się na czoło stawki, jednak nie dali rady Jarosławowi Hampelowi, który z łatwością minął obu wrocławian. Na dodatek na ostatni łuku Przemysław Pawlicki pozbawił Tomasza Jędrzejaka jednego „oczka”. Po tym biegu goście prowadzili już 32:28 i wydawało się, że złapali wiatr w żagle i odnotują pierwsze wyjazdowe zwycięstwo.

Startujący niegdyś we Wrocławiu Jarosław Hampel (z lewej) był pewnym punktem swojego zespołu.

Jednak stało się zupełnie inaczej. Wrocławianie w końcu pojechali na miarę swoich możliwości, wreszcie zaprezentowali się jak drużyna. Trzy kolejne wygrane zakończyły się wynikiem 5:1 dla Atlasu. Najpierw Jason Crump i Maciej Janowski i pokonanym polu pozostawili Adama Shieldsa i Damiana Balińskiego, następnie znów Janowski do spółki z Tomaszem Jędrzejakiem pokonał Krzysztofa Kasprzaka i Przemysława Pawlickiego, natomiast w trzynastym biegu zwyciężył Dave Watt przed Danielem Jeleniewskim, Jarosławem Hampelem i Leigh Adamsem. Przed biegami nominowanymi gospodarze prowadzili już 43:35 i powoli oprócz zwycięstwa, zaczęto myśleć o wywalczeniu punktu bonusowego.

Jason Crump znów wywalczył komplet punktów.

Marzenia o takowym leszczynianie rozwiali już w gonitwie czternastej. Para Unii zwyciężyła podwójnie niwelując straty do czterech punktów. Jednak w wyścigu wieńczącym zawody, kolejny (już szósty niedzielnego wieczora) bieg w stosunku 5:1 wygrali wrocławianie. Jason Crump najlepiej wystrzelił spod taśmy, a Daniel Jeleniewski pięknymi atakami przeszedł z czwartego miejsca na drugie. „Jeleń” po ukończeniu biegu na drugiej pozycji niezwykle się cieszył. – Myślałem, że tym drugim miejscem udało się wywalczyć bonus, stąd ta radość. Zwykły błąd w obliczeniach. – żartował po zawodach zawodnik. Ostatecznie Atlas Wrocław pokonał Unię Leszno 49:41 i mimo, że sam nie wywalczył punktu bonusowego, to spowodował, że nie zdobyła go również ekipa gości.

 

Radość Tomasza Jędrzejaka po wygranym meczu.

 

Po tym spotkaniu, w który po raz pierwszy zobaczyliśmy pełnię możliwości wrocławskiego teamu należy się zastanowić, czy to rzeczywiste przebudzenie, czy tylko taki jednorazowy „wybryk”. Fani z Wrocławia liczą na to, że od tej pory będzie już tylko lepiej i Atlas zacznie piąć się w górę tabeli. W przyszłym tygodniu podopiecznych Marka Cieślaka czeka arcytrudne spotkanie w Toruniu, gdzie będą mogli potwierdzić, bądź też zaprzeczyć temu stwierdzeniu.

Atlas Wrocław – Unia Leszno 49:41

Atlas Wrocław 49
9. Daniel Jeleniewski 9+2 (3,1,1,2*,2*)
10. Travis McGowan 1 (1,0,0,-)
11. Tomasz Jędrzejak 5+1 (2,0,0,2*,1)
12. Dave Watt 7 (0,2,2,3,0)
13. Jason Crump 14+1 (2*,3,3,3,3)
14. Leon Madsen 2 (2,-,-,0,-)
15. Maciej Janowski 11+3 (1*,3,2*,2*,3)

Unia Leszno 41
1. Krzysztof Kasprzak 8+1 (2,3,1*,1,1)
2. Damian Baliński 3 (0,1,2,w,-)
3. Adam Shields 5 (1,t,3,1)
4. Leigh Adams 9+1 (3,1,2*,0,3)
5. Jarosław Hampel 9+2 (1,2*,3,1,2*,0)
6. Przemysław Pawlicki 7 (3,0,3,1,0)
7. Jurica Pavlic 0 (0,0)

Bieg po biegu:

1. PAWLICKI (64,9), Madsen, Janowski, Pavlic 3:3 (3:3)

2. JELENIEWSKI (63,5), Kasprzak, McGowan, Baliński 4:2 (7:5)

3. ADAMS (64,6), Jędrzejak, Shields, Watt 2:4 (9:9)

4. JANOWSKI (63,4), Crump, Hampel, Pawlicki 5:1 (14:10)

5. KASPRZAK (64,7), Watt, Baliński, Jędrzejak 2:4 (16:14)

6. CRUMP (63,2), Janowski, Adams, Pavlić (Shields – t) 5:1 (21:15)

7. PAWLICKI (64,6), Hampel, Jeleniewski, McGowan 1:5 (22:20)

8. CRUMP (64,1), Baliński, Kasprzak, Madsen 3:3 (25:23)

9. SHIELDS (64,3), Adams, Jeleniewski, McGowan 1:5 (26:28)

10. HAMPEL (64,2), Watt, Pawlicki, Jędrzejak 2:4 (28:32)

11. CRUMP (64,4), Janowski, Shields, Baliński (w/u) 5:1 (33:33)

12. JANOWSKI (65,0), Jędrzejak, Kasprzak, Pawlicki 5:1 (38:34)

13. WATT (64,4), Jeleniewski, Hampel, Adams 5:1 (43:35)

14. ADAMS (64,8), Hampel, Jędrzejak, Watt 1:5 (44:40)

15. CRUMP (64,4), Jeleniewski, Kasprzak, Hampel 5:1 (49:41)