Powiedzieli po Rzeszowie

Przedstawiciele Betardu Sparty Wrocław mieli sporo zastrzeżeń do przygotowania rzeszowskiego toru podczas niedzielnego meczu Ekstraligi zakończonego naszą przegraną na terenie PGE Stali 37:52. W słowach nie przebierał zwłaszcza menedżer Piotr Baron, który nie mógł zrozumieć, dlaczego nawierzchnia o takim stanie została oddana do użytku zawodników.

Piotr Baron: Mieliśmy w tym meczu corridę. Jeśli zawodnikowi, który występuje w Grand Prix, wyrywa z rąk kierownicę, to znaczy, że z torem zdecydowanie jest coś nie tak. Wynik niestety nie jest zgodny z naszymi oczekiwaniami. Dwóch zawodników – Janowski i Jensen odniosło dzisiaj kontuzje i w pewnym momencie strach było puszczać na ten dziurawy tor juniorów. Było sporo nierównych miejsc i nic z tym nie zostało zrobione przez całe zawody. Nie było żadnej reakcji ze strony komisarza i trzeba było czekać na upadek Maćka, żeby podjęto jakieś prace. W Ekstralidze powinny jednak obowiązywać pewne standardy i uważam, że nie powinno się przygotowywać toru w ten sposób co w Rzeszowie. 

Maciej Janowski: Jak zawodnicy mają pokazać fajne ściganie gdy przez koleiny na torze spadamy z motocykli? Na tak szybkim torze jak ten w Rzeszowie jest to nie do przyjęcia. Gdybym był kibicem, nie przyszedłbym już na takie widowisko.

Tai Woffinden: To był dla mnie trudny mecz, bo ścigałem sie drugi dzień z rzędu po wymagających zawodach w Gorzowie. Walczyłem twardo o każdy punkt, a o te nie było dzisiaj łatwo. Jako drużyna mieliśmy jednak zły dzień i zostaliśmy pokonani. Teraz mamy serię meczów u siebie i musimy zacząć wygrywać.