„Nasi” po Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów

 

– Cała drużyna wykonała kawał dobrej roboty. Każdy z nas pojechał na 150% swoich możliwości, bo naprawdę jeden starał się pomagać drugiemu – powiedział Maciej. Młody zawodnik podkreślił jak ważne było zespołowe zdobywanie punktów. – Tu nie było jazdy indywidualnej. Motywowaliśmy się nawzajem. Dziś nie ma różnicy, czy komuś dzisiaj poszło słabiej czy lepiej. Byliśmy jedną drużyną i najważniejsze, że wygraliśmy, a indywidualne zwycięstwa tylko się do tego przyczyniły – zakończył uśmiechnięty i szczęśliwy.

 

Również Marek Cieślak znacznie przyczynił się do zdobycia piątego tytułu dla polskich młodzieżowców. Jak sam stwierdził, zawody nie należały do łatwych. – Lekko dziś nie było. Czuliśmy duży stres przed tymi zawodami. Pogoda spłatała nam figla i gospodarze musieli walczyć do ostatnich chwil o dobre przygotowanie toru. Chciałbym bardzo podziękować ludziom, którzy postarali się o to, by tor wyglądał dobrze i był bezpieczny. Szkoleniowiec potwierdził, że tor był dużym atutem polskiej drużyny. – Tor był na pewno naszym sprzymierzeńcem, bo był przyczepny i trzeba było wykazać się tutaj dobrą techniką jazdy i odpowiednią kondycją. Cieszę się, że wygraliśmy. Cieszy również to, że było tyle kibiców na Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Bardzo gratuluję moim zawodnikom, jestem z nich dumny! – zakończył.

 

W zawodach wziął udział inny zawodnik, reprezentujący barwy Atlasu Wrocław. Leon Madsen bronił wczorajszego wieczoru barw duńskich. W turnieju zdobył 11 punktów, a Dania uplasowała się na drugim miejscu z 45 „oczkami”. – Polska wygrała zasłużenie. Tor był dobrze przygotowany, jednak Polacy byli na tyle silni, że zdeklasowali zarówno nas, jak i inne drużyny – powiedział Duńczyk. Tak jak cała duńska ekipa nie krył rozczarowania wynikiem swojej drużyny, jednak jak sam przyznał drugie miejsce też go cieszy. – Jestem rozczarowany, ale sądzę, że srebrny medal też nie jest zły.