Maciej Janowski: Nie biorę pod uwagę myśli, że możemy spaść do pierwszej ligi

 

W ogóle nie biorę pod uwagę myśli, że możemy spaść do pierwszej ligi. Gdański tor jest bardzo specyficzny. Tak naprawdę nikt z całej drużyny nie miał dużo okazji do jeżdżenia na tym stadionie, bo w tamtym roku Gdańsk był w pierwszej lidze, zatem tor w rundzie zasadniczej był dla nas dużą zagadką. Ja tam jechałem drugi raz w życiu i były to chyba moje najgorsze zawody w całym sezonie. Teraz powinno być na pewno dużo lepiej. Maciek przez cały sezon był jednym z liderów drużyny, którą zawsze wspomagał swoją postawą: – Niektóre mecze mi wychodziły, niektóre nie. Były takie mecze, w których szło mi trochę gorzej, jednak ja się staram w każdych zawodach pojechać jak tylko mogę najlepiej. Kiedy mi się to udaje i zdobywam punkty, bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że więcej będzie tych dobrych występów.

 

Prócz zawodów drużynowych Maciej startuje w wielu turniejach indywidualnych. W ubiegłym tygodniu zakwalifikował się do finału turnieju o Srebrny Kask. W finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski uplasował się na ósmej pozycji. Czy cele jakie sobie stawiał dotychczas junior Atlasu zostały osiągnięte? – Raczej staram się nie stawiać sobie żadnych celów przed jakimiś zawodami, a tym bardziej całym sezonem. Zawsze chcę dać z siebie jak najwięcej i czasem mi się to udaje, a czasem nie, ale taki jest sport.

 

W tym roku Maciej rozpoczął starty w szwedzkiej Elitserien w drużynie Rospiggarny Hallstavik. Wrocławianin widzi jednak różnicę w jeździe w Polsce i w Szwecji: – Tam jest zupełnie inaczej. Bardziej wygląda to jak piknik, niż zawody żużlowe. W Polsce przede wszystkim przychodzi dwa, a nawet trzy razy więcej ludzi na zawody. Ale ani tam, ani tu nie odczuwam żadnej presji przed meczami. Sytuacja Rospiggarny, tak jak i Atlasu Wrocław nie wygląda ciekawie. W tym momencie również znajduje się na końcu tabeli, mimo że jeżdżą w niej tacy zawodnicy światowej klasy, jak Greg Hancock czy Ryan Sullivan. Jak tę sytuację ocenia Maciej? – Całą pierwsza połowę sezonu mieliśmy mecze na wyjeździe, więc może dlatego szło nam tak słabo. Teraz zostały nam już praktycznie mecze u siebie. Mam jednak nadzieję, że dźwigniemy się z tego ostatniego miejsca i zostaniemy w Elitserien.