Ludzie listy piszą, część 1

Witaj koleżanko,

 

Dalej żyję emocjami wczorajszego
dnia i jak nigdy analizuję bieg po biegu zastanawiając się gdzie nasi jeźdźcy
pogubili się najbardziej i co najgorsze zgubili prawie pewne zwycięstwo.

Masz pewnie świadomość, że
wygrana w tym spotkaniu wyciągnęłaby nas z czarnej dziury, w której obecnie się
znajdujemy. Tak więc szukam tego miejsca, czasu, w którym zgubiliśmy te punkty,
których zabrakło nam do pełni szczęścia.

 

Na pewno w  pierwszym i czwartym biegu kiedy
Malitowskiemu padł motor na prowadzeniu, płakać mi się chciało jak widziałam
Patryka bezradnie wznoszącego ręce do nieba. Pięknie uchwycił to Wojtek
Tarchalski- sportowa złość pomieszana z ludzką bezradnością.

Bezradna za to byłam ja kiedy
patrzyłam jak Baliński bezpardonowo atakuje naszych, pozostaje się tylko
cieszyć, że w wyniku jego ataków żaden z naszych, dzielnych Spartan nie
skończył na bandzie.

 

Zasadniczo gdybym była marudną
złośliwą babą wypunktowałabym każdy wczorajszy defekt, każde zero ale
zwyczajnie nie potrafię. Co więcej nie śmiałabym wytknąć niczego Ogórowi, który
iście po kapitańsku chciał wziąć na siebie winę za wczorajszy remis. 

Nie będe jednak wypominać ale
naprawdę jakoś mi szkoda, że tylko remis, a szczęście było naprawdę blisko.

 

Cieszy mnie jednak fakt, że
wczoraj na meczu było dużo więcej kibiców niż raczyły podać „przychylne” jak
zawsze media. Szkoda tylko, że siły kibiców nie docenia WTS-owski konferansjer
Damian Gąska, który wczoraj przeszedł samego siebie i darł się na tyle głośno,
że wystraszył kilkoro ludzi, którzy nosili się z zamiarem opuszczenia stadionu
z obawy przed utratą słuchu.

Damianie i Mikrofonie! Nie idźcie
tą drogą! Pomóżcie wykazać się kibicom ale nie wyręczajcie ich w dopingu!
Pomożecie?

 

Niecierpliwie oczekują spotkania
na meczu z Jaskółkami! Może ta jedna Jaskółka wiosnę nam uczyni w ligowej
tabeli!

 

Aga z sektoru S jak Spartanie