„Jesteśmy zgrani”

Jurica Pavlic ma za sobą pierwszy mecz w barwach Betardu Sparty
Wrocław. Chorwacki żużlowiec w starciu przeciwko Stali Gorzów zdobył
cztery punkty w czterech startach, ale pozostawił po sobie swoją jazdą pozytywne wrażenie.

Jura niewątpliwie bardzo walczył (to odbicie pozycji Iversenowi w
trzynastym biegu!) oraz starał się jeździć bardzo drużynowo. Kiedy
wychodził spod taśmy jako pierwszy, czekał na kolegę z zespołu, przez co
udało mu się też zanotować na swoim koncie dwa bonusy. – Dla mnie to są
drużynowe zawody i nawet nie ma wtedy dyskusji – jeżeli dobrze wyjdę ze
startu i jestem pierwszy, ale kolega jest równie szybki, wówczas
puszczam go do przodu i jedziemy parą, bo z 5:1 może zrobić się 3:3. Ja
się tego trzymałem, jadąc z Tomkiem Jędrzejakiem i wyglądało to naprawdę dobrze. Będę zawsze walczyć i nawet mając okrążenie z tyłu nie
odpuszczam i liczę na to, że pokazałem to dzisiaj kibicom
– powiedział
po meczu Pavlic.

Spartanin był usatysfakcjonowany stylem swojej jazdy, ale przyznał,
że czeka go jeszcze praca przy motocyklach. – Jestem zadowolony z walki i
ze sposobu, w jaki jechałem, bo starałem się z całych sił, ale na pewno
muszę na przyszłość szybciej umieć dopasować sprzęt do własnego toru.
Takie mamy przepisy w tym roku, że czasami jest to koniecznie nawet
do meczu u siebie. Tor nie był taki, jakiego się spodziewaliśmy. Wyszło
to całkiem inaczej i miałem nawet złe przeczucia przed pierwszym swoim
biegiem. Mocno mi coś nie grało, potem zmieniliśmy przełożenia, była
podwójna wygrana, następnie co prawda w kontakcie, ale zero punktów, a na sam
koniec kolejna zmiana i znowu było dobrze. Nie było więc u nas
stabilizacji w sprzęcie
– analizował na gorąco Jurica.

Czy Pavlicowi przeszkadzała utrata najlepszego silnika tuż przed
inauguracją ligi? – Nie aż tak bardzo. Przy lepszych wyścigach było
widać, że inny silnik też może się dobrze sprawić. A ten stary
naprawimy!

Zawodnik wierzy, że kolejne występy dla Betardu Sparty
będą jeszcze lepsze. –  Mam nadzieję, że będzie to dobra nauczka i
wyciągniemy na następny raz dobre wnioski. Zgranie w drużynie mamy od
samego początku bardzo dobre, pomagamy sobie nawzajem, ale tym razem to
nie wystarczyło. Fajna atmosfera w drużynie może jednak naprawdę wiele
zdziałać
– uważa Jura.

Jura nie ma też żadnych kompleksów przed kolejnymi meczami naszej
drużyny: w Toruniu oraz przeciwko Unii Leszno. – Myślę, że sport jest
tak nieprzewidywalny, że czasami ciężko mówić o faworytach. Barcelona
przegrała w piłkę z Granadą, to Toruń mógł przegrać z Gdańskiem. Z nami
też może, bo dlaczego by nie? Skoncentrujemy się na ten mecz maksymalnie
i jedziemy tam walczyć o najwyższe cele. Spotkania z Lesznem też nie
będę wyróżniał ponad inne i zrobię wszystko, żeby dobrze punktować. Nie
mam specjalnej napinki, żeby specjalnie coś udowadniać ludziom ze swojego
starego klubu. Bardziej mi zależy na pokazaniu się wrocławskim kibicom

zakończył Pavlic.