Horror na Motoarenie!

Nieprawdopodobna dramaturgia pierwszego meczu żużlowców Betardu Sparty Wrocław w nowym sezonie PGE Ekstraligi! Na inaugurację Spartanie rozegrali w Toruniu wybitnie emocjonujący mecz z miejscowym KS-em zakończony remisem 45:45. Mamy zatem pierwszy punkt i na pewno jest się z czego cieszyć.

Przed meczem z osłabionym brakiem Adriana Miedzińskiego KS-em mało kto liczył na to, że Spartanom uda się gospodarzom zagrozić na tyle, aby odebrać im punkty na Motoarenie. Początek spotkania wlał jednak w serca kibiców naszego klubu dużo nadziei. Grigorij Łaguta został wykluczony z pierwszego biegu za przekroczenie limitu dwóch minut, a Tai Woffinden i Vaclav Milik ze sporą przewagą wyprowadzili nas na prowadzenie 5:1. W następnym biegu dobrze spisali się nasi juniorzy – Maks Drabik mimo początkowego prowadzenia pewnie dowiózł dwa punkty, a Adrian Gała dzięki ambitnej jeździe ograł na dystansie Oskara Fajfera. Kolejny wyścig potwierdził, że Spartanie wyjątkowo dobrze się czuli tego dnia przy wyjściu z taśmy – Michael Jepsen Jensen pokazał próbkę tego, jaki poziom będzie prezentował, odnosząc swoje pierwsze biegowe zwycięstwo i szkoda było tylko Tomka Jędrzejaka – „Ogór” walczący o jak najlepszą lokatę został trącony przez Kacpra Gomólskiego, w wyniku czego utracił prędkość i przestał się liczyć w walce o punkty. Nie najlepiej za to prezentował się dzisiaj Maciej Janowski, po którym widać było skutki piątkowego upadku w lidze angielskiej. „Magic” nie nawiązał walki z rywalami i po czterech biegach w Toruniu mieliśmy remis 12:12.

Wtedy do walki ponownie włączyli się Tajski i Vaszek, którzy w imponującym stylu rozstrzygnęli kolejny bieg na swoją korzyść podwójnym zwycięstwem. Milik bardzo mądrze bronił się przed atakami Chrisa Holdera i pokazał, że słabsze wyniki uzyskiwane w sparingach w żadnym wypadku nie powinny skreślać tego żużlowca przed sezonem. Kolejna gonitwa to popis Jensena, którym pięknym manewrem po szerokiem wyprzedził Doyle’a. Sześciopunktowa przewaga Spartan została zniwelowana do dwóch oczek dzięki bezbłędnemu dzisiaj Przedpełskiemu i Łagucie, którzy objechali Janowskiego i Drabika, ale warto dodać, że Maks nie odstawał dzisiaj niczym od swoich bardziej doświadczonych kolegów. Siedemnastolatek jechał przed Rosjaninem przez pełne dwa okrążenia, zanim musiał uznać jego wyższość.

Temperatura zawodów podskoczyła w ósmym biegu – Spartanie (ponownie Woffinden i Milik!) wyszli ze startu na 5:1, ale Przedpełskiego w bandę wkomponował kolega z zespołu Doyle. Młody torunianin tego dnia już nie wrócił na tor, a Australijczyk w powtórce dość niespodziewanie okazał się lepszy od bardzo szybkiego Taia. W następnym biegu odrobił to jednak nieosiągalny Jensen, a Tomek na dystansie wyszarpał niezwykle istotny punkt. 

Prawdziwą klasę kapitan pokazał jednak w biegu jedenastym, kiedy wytrzymał trwające przez cztery okrążenia ataki Doyle’a. W następnym biegu na spore słowa wyróżnienia zasłużył Maks – zrobił bardzo dużo miejsca Woffindenowi, który napędził się i poszedł po pewne trzy punkty, a sam dopiero na trzecim kółku dał się minąć Holderowi. W tym momencie prowadziliśmy już czterema punktami, a w następnym biegu udało nam się jeszcze powiększyć prowadzenie dzięki niesamowitemu MJJ. „Magic” tym razem ostro walczył o punkty – nielekko potraktowany przez Łagutę spadł na ostatnie miejsce, ale za to odbił jedno oczko Gomólskiemu. W ten sposób przed biegami nominowanymi prowadziliśmy w Toruniu 42:36 i wydawało się, że ze znajdującymi się w tak kosmicznej formie Jensenem i Woffindenem wywieziemy z szalenie trudnego terenu dwa punkty!

Torunianie postawili wszystko na jedną kartę i w czternastym biegu zastosowali rezerwę taktyczną, która przyniosła im zamierzone skutki – Vaszek i Ogór nie zagrozili rywalom i o wszystkim miał decydować ostatni bieg, w którym reprezentowali nas zdecydowanie najlepsi zawodnicy dzisiejszego meczu – Tai i Liglad. Ta odsłona wyglądała jednak dla nas jak z najgorszego koszmaru – Doyle i Holder świetnie wystartowali i wydawało się, że przegramy mecz, w którym zdobycie punktów było praktycznie na wyciągnięcie ręki.

Tajski jednak nie nie zamierzał odpuścić. Piekielnie szybki Brytyjczyk przesunął się przed Doyle’a i na ostatnim okrążeniu brał się już za Holdera, gdy wydarzył się makabryczny wypadek. Wchodząc w łuk Woffinden upadł, a jego motocykl dosłownie pękł na pół! Tai ze sporym impetem uderzył w bandę, a przednia część maszyny poleciała w trybuny Motoareny! Serca na chwilę zamarły wszystkim, ale na całe szczęście skończyło się tylko na strachu – Woffinden wyszedł z bardzo groźnie wyglądającej kraksy bez szwanku, a na trybunach na szczęście nikt nie zajmował miejsc, w które uderzył motocykl żużlowca. 

W powtórce bez wykluczonego Woffindena dla Spartan jechał tylko osamotniony Jepsen Jensen. Po starcie wydawało się, że Duńczyk zaliczy wymarzony debiut w naszych barwach i zgromadzi komplet 15 punktów, ale z okrążenia na okrążenie Michael był niestety coraz wolniejszy i w efekcie wyprzedził go Holder, doprowadzając stan tego niezwykle wyrównanego i pełnego zwrotów wydarzeń meczu do remisu. Po meczu Jensen powiedział:Jestem zadowolony z przebiegu meczu, ale na pewno nie do samego końca. Wypuściliśmy wygrany mecz, a ja chciałem zdobyć komplet. Zagapiłem się, Chris mnie wyprzedził i przez to mamy jeden punkt zamiast dwóch.

Na pewno jednak nie można mieć najmniejszych pretensji do Michaela, który był dzisiaj wprost fantastyczny. 14 punktów w pięciu biegach to znak, że w jego osobie możemy znaleźć silny punkt drużyny. Bardzo dobrze należy również ocenić występ Taia – mistrz świata z 2013 roku był szybki i widać, że od początku roku znajduje się w dobrej dyspozycji. Pozytywnie spisał się Milik – 7 punktów z dwoma bonusami to bardzo korzystny dorobek punktowy dla zawodnika debiutującego przecież w najwyższej klasie rozgrywkowej. Szarpał „Ogór”, którego cenna wygrana w jedenastym biegu na pewno umożliwiła nam wywiezienie z Torunia punktu. Pokazali się też juniorzy, z których będziemy mieć sporo pociechy – Maks świetnie wychodził ze startów i nie odpuszczał bardziej doświadczonym zawodnikom, a Adrian pokazał mnóstwo waleczności. Rezerw należy oczywiście szukać w postawie Maćka, który po meczu przyznał, że jest na siebie wściekły za tak skromną zdobycz punktową. Nie ma jednak co żałować tylko jednego punktu – przed meczem przecież na pewno wielu z nas wzięłoby taki wynik w ciemno.

BETARD SPARTA WROCŁAW 45

1. Tai Woffinden 11 (3, 3, 2, 3, w)
2. Vaclav Milik 7+2 (2*, 2*, 1, 1, 1)
3. Tomasz Jędrzejak 5 (0, 1, 1, 3, 0)
4. Michael Jepsen Jensen 14 (3, 3, 3, 3, 2)
5. Maciej Janowski 3 (1, 1, 0, 1)
6. Maksym Drabik 3 (2, 0, 1)
7. Adrian Gała 2+1 (1*, 0, 1)

KS TORUŃ 45

9. Grigorij Łaguta 8+2 (w, 2*, 2, 2, 2*)
10. Dawid Krzyżanowski 0 (-, -, -, 0)
11. Chris Holder 11 (2, 1, 3, 2, 3)
12. Kacper Gomólski 3+2 (1*, 0, 2*, 0, -)
13. Jason Doyle 11+1 (2*, d, 3, 2, 3, 1)
14. Oskar Fajfer 3 (1, 0, 2, 0, 0)
15. Paweł Przedpełski 9 (3, 3, 3, w)
 

Bieg po biegu:
1. (58,31) Woffinden, Milik, Fajfer, Łaguta (w/2min) 1:5
2. (58,69) Przedpełski, Drabik, Gała, Fajfer 3:3 (4:8)
3. (58,78) Jensen, Holder, Gomólski, Jędrzejak 3:3 (7:11)
4. (58,60) Przedpełski, Doyle, Janowski, Gała 5:1 (12:12)
5. (58,85) Woffinden, Milik, Holder, Gomólski 1:5 (13:17)
6. (59,00) Jensen, Fajfer, Jędrzejak, Doyle (d/2) 2:4 (15:21)
7. (58,60) Przedpełski, Łaguta, Janowski, Drabik 5:1 (20:22)
8. (59,72) Doyle, Woffinden, Milik, Przedpełski (w/2min) 3:3 (23:25)
9. (59,53) Jensen, Łaguta, Jędrzejak, Fajfer 2:4 (25:29)
10. (59,50) Holder, Gomólski, Gała, Janowski 5:1 (30:30)
11. (59,69) Jędrzejak, Doyle, Milik, Krzyżanowski 2:4 (32:34)
12. (59,28) Woffinden, Holder, Drabik, Fajfer 2:4 (34:38)
13. (59,63) Jensen, Łaguta, Janowski, Gomólski 2:4 (36:42)
14. (59,25) Doyle, Łaguta, Milik, Jędrzejak 5:1 (41:43)
15. (58,92) Holder, Jensen, Doyle, Woffinden (u/w) 4:2 (45:45)